Kiedy masz do załatwienia jakiś milion rzeczy, które tylko czekają w kolejce na to, żeby nareszcie się nimi zająć, łatwo jest wpaść w pułapkę prokrastynacji.
Serio, ona tylko czeka, aż wpadniesz w jej szpony.
Po co masz robić rzeczy, na które nie do końca masz dzisiaj ochotę? Lepiej odpal sobie jakiś serial, pograj w ulubioną grę, albo poczytaj książkę. Posiedź z rodziną albo ze znajomymi. Zasługujesz na odpoczynek.
Albo wiesz co? Co się będziesz przemęczać. Media społecznościowe same się nie obejrzą. Odpalaj telefon i wsiąknij w życie innych na parę godzin.
Zawsze możesz też posiedzieć przez chwilę i nic nie robić. Każdy potrzebuje resetu.
Dobre podejście dla zdrowia psychicznego, prawda?
No, nie do końca. Ludzki mózg to dosyć skomplikowana "maszyna", która nie może odpocząć, jeśli masz jakieś niepozałatwiane sprawy. Nieważne jak mocno będziesz starać się stłumić poczucie obowiązku, które nosisz w sobie, i tak będzie czekało, ukryte w mroku, żeby tylko wyjść z głowy i sączyć powoli z nadnerczy, przybierając postać kortyzolu.
Szkoda zdrowia, żeby się tak stresować.
Na szczęście są proste sposoby, żeby coś na to poradzić.
Posprzątaj w domu. Zamiast przenosić bałagan ze swojej głowy na otoczenie, lepiej spraw, żeby porządek wokół pomógł ci wrócić z powrotem na właściwe tory. Leżące w nieładzie przedmioty będą skutecznie rozpraszać Twoją uwagę i zamiast pracować, zaczniesz rozmyślać o niebieskich migdałach. Kiedy wszystko znajduje się na swoim miejscu, istnieje o wiele mniejsze ryzyko, że znów skoncentrujesz swoją uwagę na czymś innym niż praca.
Zaplanuj coś i zapisz to sobie. Gdy żyjesz bez planu, każda dystrakcja pociąga za sobą, nie pozostawiając ci potem nawet minuty na to, czym tak naprawdę musisz się zająć. Zaznacz gdzieś rzeczy, które masz do zrobienia, a potem bierz się za nie. Pojedynczo, jedna po drugiej. Kiedy uda Ci się coś zrobić, skreślaj zadanie, które masz zapisane na kartce. Od razu poczujesz się lepiej. To tak samo jak z zombie. Jeśli jest ich za dużo, żeby móc je pokonać w otwartej przestrzeni, zawsze możesz zwabić je wszystkie do ciasnego korytarza, a potem załatwiać kolejno, aż przestaną podchodzić. Jak już to zrobisz, możesz nareszcie odłożyć maczetę, a potem pójść i w spokoju rozkoszować się ciepłą herbatką.
Mózg lubi szczęśliwe zakończenia. Każda skończona sprawa to dla Twojego organizmu kolejny wyrzut neuroprzekaźników stymulujących układ nagrody. Zdrowa regulacja tego ośrodka na pewno będzie dla Ciebie zdrowsza niż pobudzanie produkcji dopaminy przez oglądanie czyjegoś pseudoszczęśliwego życia na Twarzoksiążce, TikToku, czy Insta.
Nie ma nic złego w rozpraszaniu się. Dystrakcje działają na nas jak magnes. Ważne, żeby w porę zauważyć, że kolejna z nich przyciągnęła do siebie, a potem wysilić się trochę i wreszcie się "odkleić".
Jeżeli, tak jak mi, ciągle "brakuje Ci czasu", muszę powiedzieć dwa zdania.
Skoro i tak go nie masz, przestań go marnować.
Do roboty!
Komentarze
Prześlij komentarz