Czas odstawić na moment ten nadęty język, którym posługuję się, kiedy próbuję cokolwiek przekazać z tego, co kryje się wewnątrz mnie i pragnie wyjść na światło dzienne. Powód jest dość trywialny, mianowicie nie mam totalnie weny do pisania. Robię co mogę, a mimo to, zaczynając dany temat tak strasznie odchodzę od tematu, że ciężko jest mi do niego powrócić. Rozumiecie, to tak, jakby ktoś opowiadał Wam o tym, jak powodzi mu się w nowej pracy, a po dwóch zdaniach zaczął mówić o zajmowaniu się hodowlą jedwabników. No więc zostawiam to na trochę, aż mnie znowu natchnie. Łatwiej jest puścić wodzę fantazji i pisać niezwiązanie o wszystkim co przychodzi do głowy. No więc tak: Mam ostatnio straszną zajawkę na morskie klimaty. Codziennie na wieczór puszczam sobie szanty i wyobrażam, jakby to było, stać sobie na pokładzie statku, w pełnym słońcu, który miło łechce skórę, wykonywać swoje obowiązki, a podczas tego w totalnym zmęczeniu znajdować radość z otaczającego środowiska, wszechogarni...
I Ty możesz stać się MonuMentalnym!