I znów w życiu bessa. Żegnajcie aktywa! Czas, zasób którego brakuje mi wiecznie Bez niego się czuję jak wrak, bez paliwa. Na rezerwach jadę, wciąż, niebezpiecznie. Lecz zaraz odbiję się, spikuję w górę, Z niedźwiedzia przemieni się los w postać byka Bo czuję już w kościach, że zrodzona z bólem Ma postać przestaje się wreszcie zamykać. Życie bez przeszkód? To ja podziękuję! Choć ciągle narzekam, trudno mi dogodzić. Co zrobisz, gdy wreszcie się wdrapiesz na górę? Usiądziesz w bezruchu albo zaczniesz schodzić? Lub w potoku myśli się zaczniesz pogrążać? Co jeśli miast tego jest dane Ci spadać, Pogodzisz się z faktem, że z losem podążasz? Czy utracisz duszę by na chwilę władać? Wciąż gonię i latam, biegnę za tym szczęściem, Co jednak ułudą zdaje się, majakiem, Pragnę rozwoju, lecz czuję, że stoję W betonowych butach prosząc o powietrze Bo dławi mnie duma, której nie poskromię, Zawsze gdy to robię, wciąż prosi o jeszcze Że...
I Ty możesz stać się MonuMentalnym!