Przejdź do głównej zawartości

Interdialekt ogólnoczeski

Kiedy w facebookowej grupie "MonuMentalni ludzie" stworzyliśmy zabawę z Wikipedią, która polega na wyborze tematu wpisu na podstawie wrzucanych przez uczestników gry odnośników do losowego artykułu na Wikipedii, spodziewałem się wielu rzeczy. Spodziewałem się, że będę pisał na temat totalnie niezwiązany z tym, o czym zazwyczaj piszę. Spodziewałem się też, że przejdziemy przez wiele tematów. Nawet tego, że niebo spadnie nam na głowy.

Nie spodziewałem się jednak, że skończę pisząc na temat interdialektu ogólnoczeskiego.

Ciekawie się złożyło, że temat wybrany został we wtorek o godzinie 16:00. Akurat parę godzin wcześniej rozmawiałem z mężczyzną, który, jak się okazało, był narodowości czeskiej. Gdybym wtedy wiedział, że będę pisał akurat na ten temat, koniecznie bym go o to zapytał. Zamiast tego, powiedział mi ciekawostkę dotyczącą Kielc, którą się z Wami podzielę.
Mianowicie, szanowny pan Czech powiedział "Jeżeli wierzyć Wikipedii, powierzchnia Kielc jest większa od powierzchni Paryża". Sprawdziłem. Rzeczywiście, to prawda. Jako rodowity kielczanin mam więc teraz powód do przechwalania się.

No, ale... Powiedziało się A, trzeba powiedzieć i resztę alfabetu, także przejdźmy już do tematu dzisiejszego wpisu.

Interdialekt ogólnoczeski. 

Rozłóżmy to najpierw na czynniki pierwsze:

Inter - klub piłkarski z Mediolanu. Gdyby ten klub miał tyle lat, ile razy stał się Mistrzem Włoch, spokojnie mógłby kupować w sklepie alkohol.
Dialekt - inaczej narzecze. Słowo wywodzi się od greckiego słowa dialektos, co oznacza sposób mówienia. Szeroko rozumiany dialekt jest manierą, z jaką wypowiada się osoba posługująca się danym językiem. Każdy z nas mówi w jakimś dialekcie.

Dobra, interdialekt załatwiony. Teraz czas na "ogólnoczeski". Żeby było mi łatwiej, podzieliłem to słowo na "ogół" i "czeski".

Ogół - według jednej z definicji Słownika Języka Polskiego, jest to "zespół osób mających jakąś wspólną cechę, np. zawód, narodowość, zainteresowania". Zgadnijcie, kto ma wspólną narodowość? Dokładnie tak, Czesi! To właśnie prowadzi nas do ostatniego pojęcia.
Czeski - tutaj, muszę przyznać, że pole do popisu jest ogromne. Krtek, brambory, narodne divadlo, piwo i fryzury na czeskiego piłkarza to tylko początek góry lodowej związanej z tym słowem. Czeski to raper freestyle'owy. Czeski może być też na przykład błąd, kiedy zrobimy literówkę, polegającą na przestawieniu kolejności dwóch znaków, znajdujących się obok siebie. Kiedy przecztyamy drugie słowo znajdujące się w tym zdaniu, zorientujemy się, że popełniłem właśnie czeski błąd. Czeski może być też film, jeżeli nie wiadomo, o co w nim w ogóle chodzi.

Swoją drogą, Praga jest jednym z najpiękniejszych miast w Europie. Poniżej zamieszczam zdjęcie praskiego mostu Karola. Jest na co popatrzeć, prawda?




Okej. Pośmiane, to teraz chwilę na poważnie.

Interdialekt ogólnoczeski nazywany jest również "czeszczyzną potoczną nieliteracką". Pomijam już fakt, że samo słowo czeszczyzna brzmi jak jakaś bardzo ciężka choroba. (Chociaż, czy na pewno pomijam, skoro właśnie o nim wspomniałem? ~ Przypis autora). Myślę, że pojęcie to najlepiej opisuje oryginalna, czeska nazwa, czyli obecna čeština. Obecną češtiną posługują się Czesi, kiedy po prostu ze sobą rozmawiają. Nie jest to sensu stricte gwara, jest raczej czymś pośrednim pomiędzy mową miejscową a językiem standardowym. Pojęcie jest o tyle ciekawe, że mimo, iż nie można rozpatrywać jej jako mowę potoczną, obecna čeština jest do niej bardzo zbliżona. Coraz częściej Czesi mówią w obecnej češtinie nawet w sytuacjach, które sprzyjają rozmowie półoficjalnej, a nawet oficjalnej. Nie jest jednak językiem literackim, co wiąże się z mniejszym uznaniem niż standardowy, literacki język czeski. Na obronę interdialektu ogólnoczeskiego powiem jednak, że również w języku polskim od czasu do czasu miło jest przeczytać zdanie typu: "Dokąd nocą tupta jeż?", mimo, iż tuptanie nie zalicza się do słów należących do zasobu języka literackiego. 

Co ciekawe, jeżeli chodzi o interdialekt ogólnoczeski, jest on klasyfikowany jako odmianę językową typu Koiné. Odmiana ta to inaczej język, lub (inter)dialekt, który wykształcony został w momencie, w którym dana społeczność posługiwała się dwoma wariantami tego samego języka, albo dwoma bardzo zbliżonymi do siebie językami. To tak, jakbyście dzisiaj próbowali dogadać się ze swoim dobrym przyjacielem Czechem, by za parę/paręnaście pokoleń rozmawiać w języku powstałym ze wyrazów pochodzenia polskiego i czeskiego.

Nie będę Was już chyba dalej zamęczać, jeżeli podoba Wam się dzisiejszy wpis, chętnie napiszę jeszcze co nieco o języku wernakularnym. 

Na dziś to już wszystko. 

Ahoj! 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Stworzyłem książkę dla dzieci wykorzystując AI

 Sztuczna inteligencja (AI - artificial intelligence) stała się ostatnimi czasy nad wyraz popularna. I trudno się dziwić. Rzadko się zdarza, żeby jakiś wynalazek miał w końcu tak wiele zastosowań. Jest ona wykorzystywana w ogromnej ilości przypadków, od programowania, przez medycynę i finanse, po pracę kreatywną, jak na przykład tworzenie grafiki. AI jest ostatnio odpowiedzialne między innymi za diagnozowanie u pacjentów schizofrenii za pomocą analizy obrazów, z większym powodzeniem niż lekarze, tworzenie botów do inwestowania dających lepsze wyniki niż profesjonalni traderzy, pisanie gotowych schematów stron internetowych, czy tworzenie zaawansowanych grafik na podstawie zadanego tekstu w bardzo krótkim czasie. Wspaniale, prawda?    To zależy.  Po spopularyzowaniu AI od razu podniosły się głosy ludzi, których branża została przez nie usprawniona: Czy sztuczna inteligencja zabierze nam prace? Czy skończy się to wdrożeniem w życie scenariuszem rodem z Terminatora? A może jedyne do czego

Dzwonią dzwonki sań, ale to… listopad

       Nadeszła jesień, a razem z nią wszystkie jesieni przymioty. Zmianę było czuć już w samym wietrze, który z dnia na dzień z ciepłego, dającego krótką ulgę w upale, zamienił się w zimny i porywisty. Złote liście kłębiły się na ulicach, poruszane co i rusz to w jedną, to drugą stronę. Z nieba nieprzerwanie siąpił gęsty, klejący deszcz, z gatunku tych, których początkowo może i nie czuć, jednak z czasem podstępnie przenikają każde ubranie. Upalne dotychczas słońce zaczęło dawać zdecydowanie mniej ciepła, a jasna, błękitno złota pogoda ustąpiła odcieniom brązu, czerwieni i wszechogarniającej szarości. Jednak zimno, opadające liście, lśniące kasztany, pomarańczowe dynie i parująca w kubku słodka, mleczna kawa nie były jedynym, co przyszło z jesienią. Ludzie cieszyli się, wkładając na siebie swetry i wyciągając z szafy grubaśne koce, inni zacierali zziębnięte ręce i narzekali, pokasłując co i rusz. Nikt nie spodziewał się tego, co wkrótce miało nastąpić.      Zaczęło się niewinnie. Niek

Czy na pewno wiesz kim jesteś?

  Przeczytałem ostatnio o teorii mówiącej o tym, że obraz dotyczący naszej osoby różni się w zależności od tego, kto jest jego odbiorcą.      Inaczej mówiąc, Pani kasjerka w sklepie, którą widzisz przez krótką chwilę raz na jakiś czas może odbierać cię jako zupełnie inną osobę, niż twoi znajomi, którzy zamiast prostego szkicu mogą wykreować w swoich głowach skomplikowany tryptyk, napakowany rozmaitymi szczegółami. Tak samo, jak inaczej widzą cię twoi rodzice, rodzeństwo (jeśli takie “posiadasz”), czy współpracownicy.      Co myśli o tobie bezdomny, który oceniając twoją prezencję postanowił zagadać, żeby zapytać o parę złotych? Możliwe, że jego mniemanie na temat twoich cech osobowości pogłębi się jeszcze, zapewniając mu przy tym gratyfikację pieniężną. A co jeśli jego teza zostanie brutalnie odrzucona, kiedy z okazji tego, że dziś twój dzień nie należy do najlepszych, odmówisz mu datku? Może do tego odpowiesz coś w nie do końca miłym tonie. Nie ukrywajmy, tezę dotyczącą twojej ugodo