Najpierw okropnie się boisz.
Potem bierzesz głęboki wdech.
Witasz się z lękiem, opanowujesz
Wyciągasz swą rękę i oswajasz nieco.
Nawet się uśmiechasz, choć trochę półgębkiem,
Nieśmiało tak jakoś, na wspomnienie przeżyć,
Co z przeszłości wzięte witają cię w progu.
A potem znów jazda, bo zataczasz koło.
Musisz się nauczyć czyszczenia historii.
Jak tego nie zrobisz, to skończysz jak derwisz.
Wirując jak Wszechświat,
Strachem pochłonięty.
Komentarze
Prześlij komentarz