Przejdź do głównej zawartości

Mój mały dom

Lily krzątała się po kuchni, przygotowując danie. Zapach smażonej cebuli roznosił się po mieszkaniu, wywołując uśmiech na jej twarzy. Często cieszyła się, kiedy cebula lub czosnek lądowały na rozgrzanej patelni. Podniosła łyżkę do ust, próbując sosu. Jeszcze więcej chilli, wtedy będzie idealne. 
Otworzyły się drzwi. 
- A cóż to za piękny zapach?! - Zakrzyknął od progu James, otrzepując buty ze śniegu. - Czyżbyś robiła swoją popisową zupę? 
- To sos, głuptasie, ale byłeś blisko. - Zaśmiała się i podeszła do niego. Pocałował ją w usta, na powitanie.
- Mam dobrą wiadomość. - Powiedział, patrząc prosto w jej błyszczące oczy.  
- Ekstra. Ale umyj ręce, zanim czegoś dotkniesz. - Pouczyła go, jak zwykle zresztą. Ruszył do łazienki, nie zdejmując płaszcza. 
- Tak w ogóle, to co tam słychać u ciebie? Jak minął dzień? - Zapytał. 
- Gotuję, jak widzisz. Wróciłam dziś wcześniej. Zwolnili mnie z pracy. 
- Ale, że tak całkiem? - Zakręcił wodę, żeby lepiej słyszeć. 
- Nie no, coś ty! - Znów zachichotała. - Carol jest chora. Wzięli mnie na zdalną, żebym się nie zaraziła. 
- Dbają o pracowników? - Zdziwił się na pozór. Przeszedł do kuchni, obejmując ją od tyłu. Wtulił twarz we włosy Lily. Pachniały cudownie. - Ach, tęskniłem. - Wyrzucił z siebie, niespodziewanie. - Trzymaj się, mała, tej firmy, a daleko zajdziesz. Mówię ci! 
- Wiesz co jeszcze jest małe? - Wyswobodziła się z uścisku Jamesa, po czym odwróciła się i spojrzała wymownie w dół. - Wiesz, że nie lubię jak tak mnie nazywasz. - Pacnęła go drewnianą łyżką, umazaną w pikantnym sosie. Trafiła go prosto w nos. Roztarł sos w palcach, polizał. - Dobre ci wyszło. 
- Jak zawsze, kochanie. 
- Teatralnie milczę. - Odpowiedział James, robiąc niewinną minę. Droczenie się ze sobą stanowiło ich codzienny rytuał. 
- To jaką masz tą wiadomość? - Zapytała, nie ukrywając już ciekawości. 
- Dostałem ofertę pracy. Przeprowadzamy się do Californi. - Lily zamarła. Posmutniała od razu. - Ty tak na serio? - Spytała. 
- Coś ty, żartuję tak tylko! - Roześmiał się głośno. - Ale miałaś minę! 
- Głupek! - Zanurzyła łyżkę w garnku, po czym znowu pacnęła go w nos. Tym razem czerwona plama rozmazała mu się również po policzkach. 
- Przestań, dziewczyno! Jak chcesz mi dać obiad, to proszę na talerzu. - Sięgnął po stojący na blacie ręcznik papierowy. Zerwał jeden listek i wytarł twarz. 
- Teraz tak na serio. Pamiętasz, jak bardzo chciałaś się wybrać do Hiszpanii? Znalazłem na to sposób. Jeszcze dzisiaj możemy się tam znaleźć.
- James, co ty, oszalałeś? Mamy przecież pandemię. Nie ruszam się z domu od ponad pół roku, o jakich wycieczkach ty gadasz?
- Nie przesadzaj, mała. - Przewróciła oczami, słysząc, jak ją nazwał. - Kupiłem gogle vr. Odpalamy google street view i jesteśmy gdzie chcemy. Barcelona? Madryt? A może gdzieś indziej? Zawsze chciałem zobaczyć Nową Zelandię. 
Popatrzyła na niego i buchnęła śmiechem. 
- Niepoważny jesteś!
- Ale cię kocham. 
- Ja ciebie też.
- To jak, po obiedzie małe rendez-vous w Cafe 365, przy via Laietana? - Zapytał, z szerokim uśmiechem na twarzy. 
- Z wielką chęcią, mój drogi. - Odrzekła. Pamiętał, po tylu latach. Mimo nieprzyjemnej atmosfery panującej na zewnątrz, była szczęśliwa. Spojrzała na Jamesa, puścił jej oczko. Wyszczerzyła zęby. Ten facet nigdy nie przestanie jej zaskakiwać. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cisza

Rozpraszam się. Rozmywam w oceanie zmysłów. Tulony przez ciszę. Próbuję odnaleźć siebie w istnieniu. Bo jeśli to nie Ja, ja nie jestem sobą, czy nikim się staję? Być nikim, jakież to podłe określenie. Odważnym, bezczelnym się lepiej tu żyje. Lecz paradoksalnie to w ciszy jest siła. Cisza potrafi kark ugiąć, duch złamać. Elektryzuje, przeraża i wciąga. W ciszy udaje się przejrzeć zasłonę Co w pustce schowana, porusza coś w duszy. To za nią jest światło.  To za nią trwa burza. Wieczna, elektryczna. Z oddali ją widać. Wyładowania i błyski, jak sztuczne ognie rozpalone o północy w Nowy Rok.  Zbliża się zmiana.  Już czuć, jak pachnie świeżością. Brand new. Wsiadaj i jedź. Siedzę na klifie, na granicy umysłu i patrzę się w pustkę. Fale nieświadomości tłoczą się leniwie, mimowolnie wyznaczając granicę pomiędzy tym, co znane, a tym, czego poznać nie sposób.  Wstaję. Chwiejnym krokiem cofam się powoli. Podchodzę do drzwi. Wyciągam rękę,...

W którą stronę siejesz wiatr?

Jedno pytanie, nad którym myślę, że warto się zastanowić:  W którą stronę siejesz wiatr?  Właśnie z tej strony powróci do Ciebie burza.  Zastanów się dobrze, gdzie kierujesz swoją uwagę, Na co wykorzystujesz swoją energię.

Karuzela strachu

 Najpierw okropnie się boisz. Potem bierzesz głęboki wdech. Witasz się z lękiem, opanowujesz Wyciągasz swą rękę i oswajasz nieco.  Nawet się uśmiechasz, choć trochę półgębkiem, Nieśmiało tak jakoś, na wspomnienie przeżyć,  Co z przeszłości wzięte witają cię w progu.  A potem znów jazda, bo zataczasz koło.  Musisz się nauczyć czyszczenia historii. Jak tego nie zrobisz, to skończysz jak derwisz. Wirując jak Wszechświat,  Strachem pochłonięty.