Przejdź do głównej zawartości

Bessa


I znów w życiu bessa. Żegnajcie aktywa!
Czas, zasób którego brakuje mi wiecznie
Bez niego się czuję jak wrak, bez paliwa.
Na rezerwach jadę, wciąż, niebezpiecznie.
Lecz zaraz odbiję się, spikuję w górę,
Z niedźwiedzia przemieni się los w postać byka
Bo czuję już w kościach, że zrodzona z bólem
Ma postać przestaje się wreszcie zamykać.

Życie bez przeszkód? To ja podziękuję!
Choć ciągle narzekam, trudno mi dogodzić.
Co zrobisz, gdy wreszcie się wdrapiesz na górę?
Usiądziesz w bezruchu albo zaczniesz schodzić?
Lub w potoku myśli się zaczniesz pogrążać? 
Co jeśli miast tego jest dane Ci spadać, 
Pogodzisz się z faktem, że z losem podążasz?
Czy utracisz duszę by na chwilę władać?

Wciąż gonię i latam, biegnę za tym szczęściem,
Co jednak ułudą zdaje się, majakiem,
Pragnę rozwoju, lecz czuję, że stoję
W betonowych butach prosząc o powietrze
Bo dławi mnie duma, której nie poskromię, 
Zawsze gdy to robię, wciąż prosi o jeszcze
Żegnam się ze strachem, wskakuję w tę rzekę
Niech mnie zaprowadzi do ujścia nareszcie.

Tam chwilę poleżę, trochę podryfuję, 
Poszukam lądu, wolny od kaprysów
A potem jak Syzyf znów ruszę pod górę,
Na końcu odpocznę, już w cieniu cyprysów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cisza

Rozpraszam się. Rozmywam w oceanie zmysłów. Tulony przez ciszę. Próbuję odnaleźć siebie w istnieniu. Bo jeśli to nie Ja, ja nie jestem sobą, czy nikim się staję? Być nikim, jakież to podłe określenie. Odważnym, bezczelnym się lepiej tu żyje. Lecz paradoksalnie to w ciszy jest siła. Cisza potrafi kark ugiąć, duch złamać. Elektryzuje, przeraża i wciąga. W ciszy udaje się przejrzeć zasłonę Co w pustce schowana, porusza coś w duszy. To za nią jest światło.  To za nią trwa burza. Wieczna, elektryczna. Z oddali ją widać. Wyładowania i błyski, jak sztuczne ognie rozpalone o północy w Nowy Rok.  Zbliża się zmiana.  Już czuć, jak pachnie świeżością. Brand new. Wsiadaj i jedź. Siedzę na klifie, na granicy umysłu i patrzę się w pustkę. Fale nieświadomości tłoczą się leniwie, mimowolnie wyznaczając granicę pomiędzy tym, co znane, a tym, czego poznać nie sposób.  Wstaję. Chwiejnym krokiem cofam się powoli. Podchodzę do drzwi. Wyciągam rękę,...

W którą stronę siejesz wiatr?

Jedno pytanie, nad którym myślę, że warto się zastanowić:  W którą stronę siejesz wiatr?  Właśnie z tej strony powróci do Ciebie burza.  Zastanów się dobrze, gdzie kierujesz swoją uwagę, Na co wykorzystujesz swoją energię.

Karuzela strachu

 Najpierw okropnie się boisz. Potem bierzesz głęboki wdech. Witasz się z lękiem, opanowujesz Wyciągasz swą rękę i oswajasz nieco.  Nawet się uśmiechasz, choć trochę półgębkiem, Nieśmiało tak jakoś, na wspomnienie przeżyć,  Co z przeszłości wzięte witają cię w progu.  A potem znów jazda, bo zataczasz koło.  Musisz się nauczyć czyszczenia historii. Jak tego nie zrobisz, to skończysz jak derwisz. Wirując jak Wszechświat,  Strachem pochłonięty.