Przejdź do głównej zawartości

Z wizytą w królestwie grzybów - Drapieżne boczniaki

Drapieżne grzyby. 

Ten zlepek słów z pozoru brzmi jak tleniony tępak (synonim słowa "oksymoron" : Przypis autora). Wiecie: zimny ogień, cofanie się w przód, odżywcza trucizna, czy drapieżny grzyb. Grzyby kojarzą nam się przecież głównie z nieruchomymi owocnikami o sugestywnym kształcie, które zbieramy jesienią i spożywamy w zupie albo podajemy domownikom w formie pysznego sosu. Pieczarki, borowiki, kurki, smardze, czy rydze tylko czekają, aż jakiś amator grzybobrania odnajdzie je, by ściąć nożem trzonek i umieścić grzyby w wiklinowym koszyku. Nie możemy ich raczej porównać do drapieżników. Ciężko byłoby wyobrazić sobie, jak grzyb przebiera strzępkami grzybni, w szaleńczej pogoni za antylopą czy jakąś inną sarną. Jeśli chodzi o tryb życia, prędzej porównalibyśmy je do leniwców niż gepardów.

Z drugiej strony jednak, grzybiarze przenosząc świeżo zebrane grzyby z lasu do domu, rozsypują po drodze ogromne ilości zarodników, umożliwiając tym dziwnym, nieruchawym organizmom na ekspansję terytorialną o skali porównywalnej do podbojów młodego Aleksandra Wielkiego. Trzeba im przyznać, że potrafią się wycwanić. W końcu co roku ludzie powtarzają informacje o zatrzęsieniu grzybów w pobliskich lasach i całymi rodzinami ruszają skoro świt, żeby zastawiać swoimi samochodami leśne drogi i biegać z kosami wokół drzew, wypatrując z obłędem w oczach brązowych kapeluszy na grubym trzonku. Ba, czasami słyszy się nawet o gangach napadających na zbierających, którzy siłą pozbawiają biednych amatorów grzybiarstwa ich całodziennego urobku, żeby potem wyemigrować na zachód i sprzedać kradzione leśne przysmaki np. naszym sąsiadom z Niemiec.

Nawiasem mówiąc, na pewno zdarzyło wam się kiedyś powiedzieć "lepszy rydz niż nic". Co ciekawe, powiedzenie to nie ma nic wspólnego z jadalnymi grzybami o rudawej barwie, które same nasuwają się na myśl po usłyszeniu tego przysłowia. Rydzem dawniej nazywano dosyć popularną roślinę oleistą, która charakteryzowała się tym, że miała wyjątkowo niskie wymagania glebowe. Mogła rosnąć na ziemiach, na których nie przyjęłyby się jakiekolwiek inne rośliny uprawne. Rośliną tą jest lnicznik siewny, Camelina sativa, która wytwarza nasiona kolorem przypominające rdzę. Ludzie, którzy mieli mało szczęścia i nie mogli sobie pozwolić na jedzenie tłuszczu pochodzenia zwierzęcego, zadowalali się olejem wytwarzanym z nasion lnianki, czy inaczej "rydza". Uprawa lnicznika była wyjątkowo łatwa, powszechna i tania, co prowadzi nas do wyjaśnienia, dlaczego utarło się powiedzonko "lepszy rydz niż nic". 

Wróćmy jednak do pierwotnego tematu. Królestwo grzybów jest wyjątkowo różnorodne i niewątpliwie interesujące. Na stan dzisiejszy znamy około 70 tysięcy gatunków, a te najbardziej znane umożliwiają nam produkowanie takich wyrobów spożywczych jak sery pleśniowe, piwo, czy wino. Następnym razem jak zrobicie sobie wyjątkowo kulturalny wieczór, spędzany przy czerwonym winie i camembercie, pomyślcie o tym, że jakby nie grzyby, nie byłoby to możliwe. No dobrze, dość dygresji. Przejdźmy w końcu do drapieżnych grzybów. Mimo tego, że opisywane w tym wpisie organizmy są nadzwyczaj pożyteczne i stanowią kluczowy element sprawowania kontroli nad obiegiem materii w przyrodzie, potrafią być również wyjątkowo bezwzględnymi miauczysynami (odniesienie do kotów nieprzypadkowe: przypis autora). 

Pierwszy z brzegu drapieżnik, którego w życiu nie posądzalibyście o mordercze zapędy:

Boczniak


Boczniak ostrygowaty (Pleurotus ostreatus) jest grzybem o niemałej popularności. Można powiedzieć, że jest trochę jak Christian Bale wśród grzybowej popkultury. Tym bardziej, że z powodzeniem można porównać boczniaka do postaci Patricka Batemana z filmu "American psycho". Dobrze wyglądający, ułożony, odnoszący sukcesy. A, że czasem sobie kogoś zabije? 
Przecież i tak jakoś specjalnie tego nie ukrywa...
Boczniaki uprawiane były między innymi przez niemieckich rolników podczas I Wojny Światowej w celu wyżywienia głodnych rodzin objętych działaniami wojennymi. Innym ciekawym zastosowaniem boczniaków jest również... produkcja mebli i materiałów budowlanych. Firma MycoWorks wykorzystuje je bowiem do tworzenia wodoodpornych materiałów. Ubrania, torebki, a nawet cegły i krzesła, to niektóre z kreatywnych zastosowań boczniaka. 

Poza tym, jest on całkiem smaczny w zapiekankach, lub jako samodzielna przekąska, kiedy podgrzejemy go w piekarniku z dodatkiem czosnku, oliwy i soli. 

Kiedy będziemy go poddawać obróbce termicznej, nie miejmy litości. Jestem prawie pewny, że gdyby mógł, zjadłby nas na śniadanie, oblizując potem ze smakiem palce, emanując pyszałkowatym uśmiechem, wymalowanym na twarzy. Boczniak jest bowiem grzybem, który swoją niszę odnalazł w umierających drzewach. Kiedy trafia na martwe drzewo, żywi się resztkami dogorywającej materii organicznej, ale potrafi również wysysać energię z drzew chorych lub takich, które dopiero zaczynają wybierać się "na tamtą stronę". Pasożytuje na nich, jakby był karmiony cierpieniem osłabionej rośliny. Dodatkowo, psychopatyczna grzybnia boczniaka wydziela substancję, która paraliżuje nicienie zamieszkujące spróchniałe drzewa (nicienie to takie malutkie bezkręgowce, które, swoją drogą, byłyby niezłymi astronautami. Ale o tym kiedy indziej.), a następnie wnika do środka robaków, mordując je i wysysając z nich wszystko, co może posłużyć za źródło substancji odżywczych. To trochę tak, jakbyście weszli kiedyś do mieszkania, które wynajmujecie na spółkę z dopiero co poznanym lokatorem, a on od wejścia przywitał was strzelając wam w nogę strzałką pokrytą kurarą, a potem wyciągnął z buta łyżkę i zaczął wyjadać wasze porażone ciało od środka. Niezbyt ciekawa wizja, prawda? Przyroda potrafi być naprawdę bezlitosna. Substancja, która służy boczniakom do obezwładniania niczego nie spodziewających się nicieni to kwas trans-2-decenodikarboksylowy. Co ciekawe, ten kwas, który potrafi całkowicie porazić uprzednio wspomniane robaczki, wchodzi również w skład mleczka pszczelego, substancji, która jest głównym składnikiem diety larw pszczół i pszczelej królowej. Czy można więc powiedzieć, że pszczoły także są tak psychopatyczne jak ten drapieżny grzyb? Cóż, w tym przypadku pokusiłbym się o stwierdzenie, że ta substancja służy raczej do ochrony larw przed pasożytami, niż do polowania. 

Na koniec chciałem jeszcze wspomnieć, że boczniak nie jest jedynym grzybem, który zabija i zjada inne organizmy. 
Z ciekawszych grzybów, istnieje również Ophiocordyceps unilateralis - pasożytniczy grzyb, który potrafi kontrolować układy nerwowe owadów, zamieniając je w bezmyślne zombie, które, sterowane przez grzyby wchodzą na najwyższe drzewa tylko po to, żeby umrzeć i umożliwić owocnikom wyrzucanie zarodników na ogromne odległości, by jak "Władcy marionetek" kontynuować swoje dzieła zniszczenia. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Stworzyłem książkę dla dzieci wykorzystując AI

 Sztuczna inteligencja (AI - artificial intelligence) stała się ostatnimi czasy nad wyraz popularna. I trudno się dziwić. Rzadko się zdarza, żeby jakiś wynalazek miał w końcu tak wiele zastosowań. Jest ona wykorzystywana w ogromnej ilości przypadków, od programowania, przez medycynę i finanse, po pracę kreatywną, jak na przykład tworzenie grafiki. AI jest ostatnio odpowiedzialne między innymi za diagnozowanie u pacjentów schizofrenii za pomocą analizy obrazów, z większym powodzeniem niż lekarze, tworzenie botów do inwestowania dających lepsze wyniki niż profesjonalni traderzy, pisanie gotowych schematów stron internetowych, czy tworzenie zaawansowanych grafik na podstawie zadanego tekstu w bardzo krótkim czasie. Wspaniale, prawda?    To zależy.  Po spopularyzowaniu AI od razu podniosły się głosy ludzi, których branża została przez nie usprawniona: Czy sztuczna inteligencja zabierze nam prace? Czy skończy się to wdrożeniem w życie scenariuszem rodem z Terminatora? A może jedyne do czego

Czy na pewno wiesz kim jesteś?

  Przeczytałem ostatnio o teorii mówiącej o tym, że obraz dotyczący naszej osoby różni się w zależności od tego, kto jest jego odbiorcą.      Inaczej mówiąc, Pani kasjerka w sklepie, którą widzisz przez krótką chwilę raz na jakiś czas może odbierać cię jako zupełnie inną osobę, niż twoi znajomi, którzy zamiast prostego szkicu mogą wykreować w swoich głowach skomplikowany tryptyk, napakowany rozmaitymi szczegółami. Tak samo, jak inaczej widzą cię twoi rodzice, rodzeństwo (jeśli takie “posiadasz”), czy współpracownicy.      Co myśli o tobie bezdomny, który oceniając twoją prezencję postanowił zagadać, żeby zapytać o parę złotych? Możliwe, że jego mniemanie na temat twoich cech osobowości pogłębi się jeszcze, zapewniając mu przy tym gratyfikację pieniężną. A co jeśli jego teza zostanie brutalnie odrzucona, kiedy z okazji tego, że dziś twój dzień nie należy do najlepszych, odmówisz mu datku? Może do tego odpowiesz coś w nie do końca miłym tonie. Nie ukrywajmy, tezę dotyczącą twojej ugodo

Dzwonią dzwonki sań, ale to… listopad

       Nadeszła jesień, a razem z nią wszystkie jesieni przymioty. Zmianę było czuć już w samym wietrze, który z dnia na dzień z ciepłego, dającego krótką ulgę w upale, zamienił się w zimny i porywisty. Złote liście kłębiły się na ulicach, poruszane co i rusz to w jedną, to drugą stronę. Z nieba nieprzerwanie siąpił gęsty, klejący deszcz, z gatunku tych, których początkowo może i nie czuć, jednak z czasem podstępnie przenikają każde ubranie. Upalne dotychczas słońce zaczęło dawać zdecydowanie mniej ciepła, a jasna, błękitno złota pogoda ustąpiła odcieniom brązu, czerwieni i wszechogarniającej szarości. Jednak zimno, opadające liście, lśniące kasztany, pomarańczowe dynie i parująca w kubku słodka, mleczna kawa nie były jedynym, co przyszło z jesienią. Ludzie cieszyli się, wkładając na siebie swetry i wyciągając z szafy grubaśne koce, inni zacierali zziębnięte ręce i narzekali, pokasłując co i rusz. Nikt nie spodziewał się tego, co wkrótce miało nastąpić.      Zaczęło się niewinnie. Niek