Homo fortunae suae ipsis faber
Zmieniłem swe życie w to wieczne czekanie.
Cierpliwie siedziałem, oczekując jutra.
Bo Jutro wspaniałe, jak moje mniemanie,
Że samo się zmieni to życie, że furtka
Otworzy się dla mnie, wyruszę mą drogą,
Tym szlakiem wspaniałym, wśród ludzi i zgiełku.
Rutyna i przestój jest rzeczą mi wrogą.
Lecz prawda brutalna, mimo swego lęku,
uciekłem od świata, na własne życzenie.
Bo moja nagroda znajduje się w środku.
Nie w rzeczach, nie w ludziach, miałem złe pragnienie,
Które musiałem zadusić w zarodku.
Bo nic się nie zmieni, gdy będę wciąż czekał.
Bezczynnie, w umyśle, w pragnieniu uznania.
Potrzebuję tworzyć, lecz ciągle narzekam.
Zamknięty w więzieniu swojego poznania.
Otworzą się kraty mojego więzienia,
Kiedy sam spróbuje wydostać się z niego.
Poszukuje klucza, żeby się otworzyć.
Liryka i proza służą mi do tego.
Lecz nie mogą pomóc, muszę się ukorzyć.
Porozmawiać z duszą, schowana jest w sztuce.
Jak pies, który czeka na swojego pana,
Cierpliwie czekała, aż sam do niej wrócę.
Biorę los w dłonie, w mej kuźni przekuwam
Zamiary w działanie, nawet gdy się spalam.
W lepszą wersję siebie formuję się, wczuwam
Jak stal rozpalona, kiedy się zestala.
Nadaną jej formę na długo chcę przyjąć.
Lecz jestem człowiekiem i będę upadać,
Wciąż nurzać się w błocie, podnosić się, wyjąc,
Raz po raz obdarte unosząc kolana.
By nie dać się złamać, by cieszyć się, wstawać.
By świat mógł wciąż cieszyć, potrzebna jest zmiana.
Komentarze
Prześlij komentarz