Przejdź do głównej zawartości

Bananowa idea



Nie tak dawno temu artysta z Włoch, Maurizio Cattelan, który słynie ze swych dość kontrowersyjnych dzieł sztuki, wystawił na odbywających się w Miami Beach na Florydzie prywatnych targach Art Basel instalację artystyczną zatytułowaną "Comedian". Emmanuel Perrotin, który wystawił tę pracę, powiedział, że "Comedian" to "symbol światowego handlu, double entrendre (z francuskiego coś, co może być rozumiane dwojako, pojęcie o różnych znaczeniach: Przypis autora), a także klasyczna dewiza humoru". Do dziś wszelacy artyści prześcigają się w próbach przedstawienia jak najbardziej trafionej analizy dzieła, a ten budzący sprzeczne uczucia temat podjęły media z całego świata. The Guardian, Newsweek, New York Post, ARTneews to tylko parę przykładów czasopism, które pisały o dziele Cattelana. 

Brzmi świetnie, prawda? 

Czym jest więc owa słynna już instalacja artystyczna?

Już mówię. 

Jest to banan przyklejony taśmą do ściany. 

Serio. 

Powtórzę jeszcze raz. 

BANAN PRZYKLEJONY TAŚMĄ DO ŚCIANY.

Musicie to zobaczyć na własne oczy. Zdjęcie zamieszczone zostało m.in. w artykule czasopisma Artnet News. Możecie zobaczyć je tutaj

Jeżeli już teraz drapiecie się po głowie, zastanawiając się, dlaczego banan miałby być określany wybitnym dziełem sztuki, to lepiej zapnijcie pasy. Artysta sprzedał trzy egzemplarze instalacji "Comedian", za kwoty sięgające od 120 do 150 tysięcy dolarów. Baaaardzo mocno zaokrąglając, 120 tysięcy dolarów amerykańskich to prawie pół miliona złotych. Patrząc na to, że Cattelan wydał na banany niecałe 30 centów, trzeba przyznać, że ma chłop smykałkę do interesów. 

Co ciekawe, autor zapytany o to, jak należy interpretować banana przyklejonego do ściany, powiedział "The banana is supposed to be a banana" ("Banan powinien być rozumiany jako banan"). Jeżeli o mnie chodzi, tylko utwierdza mnie to w przekonaniu, że sztuka współczesna może być czymkolwiek, jeżeli tylko zadamy sobie trochę trudu, żeby zinterpretować ją na swój sposób. Jedni mogą mówić, że żółć banana symbolizuje zazdrość, inni, że jego kształt jest próbą zwrócenia uwagi na sytuację, która panuje w Australii (wiecie, banan jest zagięty, zupełnie jak bumerang). A prawda jest taka, że typ po prostu kupił banana, przykleił go taśmą do ściany i sprzedał za grube pieniądze. 

Spotkałem się kiedyś z teorią, że sztuka nowoczesna jest idealną przykrywką dla prania brudnych pieniędzy. Czytając o takich rzeczach, przyznam, że sam trochę skłaniam się do tego, żeby twierdzić, że coś jest na rzeczy. Na obronę artysty dodam jednak, że w swoich pracach często posługuje się on poczuciem humoru, które jest tak czarne jak potrójne espresso pite w bezksiężycową noc. 

Na koniec, ostatnia anegdotka dotycząca tego wspaniałego dzieła. Podczas trwania wystawy Art Basel doszło do incydentu związanego z dziełem "Comedian". David Datuna, który również jest artystą, postanowił wykonać performance, który zatytułował "Hungry" ("Głodny").  W skrócie, Datuna podszedł do instalacji Cattelana, zdjął banana ze ściany, obrał go i zjadł, na oczach wszystkich obecnych. Po wszystkim dokonał oceny dzieła, określając je jako smaczne. Nikt jednak nie załamywał rąk nad zniszczeniem instalacji. Banan uznany został za ideę, więc zjedzony egzemplarz zastąpiony został kolejnym owocem, który ostatecznie ozdobił ścianę galerii. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Stworzyłem książkę dla dzieci wykorzystując AI

 Sztuczna inteligencja (AI - artificial intelligence) stała się ostatnimi czasy nad wyraz popularna. I trudno się dziwić. Rzadko się zdarza, żeby jakiś wynalazek miał w końcu tak wiele zastosowań. Jest ona wykorzystywana w ogromnej ilości przypadków, od programowania, przez medycynę i finanse, po pracę kreatywną, jak na przykład tworzenie grafiki. AI jest ostatnio odpowiedzialne między innymi za diagnozowanie u pacjentów schizofrenii za pomocą analizy obrazów, z większym powodzeniem niż lekarze, tworzenie botów do inwestowania dających lepsze wyniki niż profesjonalni traderzy, pisanie gotowych schematów stron internetowych, czy tworzenie zaawansowanych grafik na podstawie zadanego tekstu w bardzo krótkim czasie. Wspaniale, prawda?    To zależy.  Po spopularyzowaniu AI od razu podniosły się głosy ludzi, których branża została przez nie usprawniona: Czy sztuczna inteligencja zabierze nam prace? Czy skończy się to wdrożeniem w życie scenariuszem rodem z Terminatora? A może jedyne do czego

Czy na pewno wiesz kim jesteś?

  Przeczytałem ostatnio o teorii mówiącej o tym, że obraz dotyczący naszej osoby różni się w zależności od tego, kto jest jego odbiorcą.      Inaczej mówiąc, Pani kasjerka w sklepie, którą widzisz przez krótką chwilę raz na jakiś czas może odbierać cię jako zupełnie inną osobę, niż twoi znajomi, którzy zamiast prostego szkicu mogą wykreować w swoich głowach skomplikowany tryptyk, napakowany rozmaitymi szczegółami. Tak samo, jak inaczej widzą cię twoi rodzice, rodzeństwo (jeśli takie “posiadasz”), czy współpracownicy.      Co myśli o tobie bezdomny, który oceniając twoją prezencję postanowił zagadać, żeby zapytać o parę złotych? Możliwe, że jego mniemanie na temat twoich cech osobowości pogłębi się jeszcze, zapewniając mu przy tym gratyfikację pieniężną. A co jeśli jego teza zostanie brutalnie odrzucona, kiedy z okazji tego, że dziś twój dzień nie należy do najlepszych, odmówisz mu datku? Może do tego odpowiesz coś w nie do końca miłym tonie. Nie ukrywajmy, tezę dotyczącą twojej ugodo

Dzwonią dzwonki sań, ale to… listopad

       Nadeszła jesień, a razem z nią wszystkie jesieni przymioty. Zmianę było czuć już w samym wietrze, który z dnia na dzień z ciepłego, dającego krótką ulgę w upale, zamienił się w zimny i porywisty. Złote liście kłębiły się na ulicach, poruszane co i rusz to w jedną, to drugą stronę. Z nieba nieprzerwanie siąpił gęsty, klejący deszcz, z gatunku tych, których początkowo może i nie czuć, jednak z czasem podstępnie przenikają każde ubranie. Upalne dotychczas słońce zaczęło dawać zdecydowanie mniej ciepła, a jasna, błękitno złota pogoda ustąpiła odcieniom brązu, czerwieni i wszechogarniającej szarości. Jednak zimno, opadające liście, lśniące kasztany, pomarańczowe dynie i parująca w kubku słodka, mleczna kawa nie były jedynym, co przyszło z jesienią. Ludzie cieszyli się, wkładając na siebie swetry i wyciągając z szafy grubaśne koce, inni zacierali zziębnięte ręce i narzekali, pokasłując co i rusz. Nikt nie spodziewał się tego, co wkrótce miało nastąpić.      Zaczęło się niewinnie. Niek