Tak to do nas wszystkich przyszło... Powoli, choć zawzięcie, przybywało, zabierając z nas siły, sekunda po sekundzie, odbierając nadzieje i dobry humor. No i doszło w końcu do tego... Doszło do tego, że żyjemy w dziwnych czasach. W czasach, w którym myślenie jest odbierane jako bardzo niedogodna rzecz, w których to, że umiesz zasłuchać się w przekazywanej historii tak bardzo, iż nie dociera do ciebie nic innego, niż słowa napisane przez mistrza, który stara się uprzyjemnić ci życie poprzez odkrywanie przed tobą kart historii skrywanego w zakątkach swojego umysłu świata, stanowi pretekst do badania, czy twoje źrenice aby są w porządku. Niestety, boleję nad tym, iż inni próbują od małego wyprać w nas jakąkolwiek skłonność do marzenia, sugerując, iż to, że potrafimy uciec wgłąb swojej głowy, by zgłębiać to, co w niej jest, spowodowane jest jakimś tajemnym specyfikiem. Nie jest tak prosto, moi drodzy. Nie istnieje sposób, by zażyć cokolwiek i już, jak za magicznym dotknięciem różdżki znaleźć się na wyżynach intelektualnych. Trzeba pracować nad tym latami, rozwijając swoją wyobraźnię, badając otaczającą rzeczywistość i zastanawiając się nad tym, czym jesteśmy wobec świata. To nie jest wcale łatwe, tym bardziej, że czujemy na sobie presję, niechęć przed zgłębianiem tajemnic swojego umysłu, bo boimy się, że nasi bliscy posądzą nas o coś, czego częścią nie jesteśmy. Nieufność rani i pozostawia po sobie ślad, warto o tym pamiętać, w chwili, gdy mamy zamiar komuś ją okazać. To tyle na dziś, mam nadzieję, że ktokolwiek na tym skorzysta. Myślcie jak najwięcej, ludzie, bo ludzki umysł to piękna rzecz! Trzymajcie się ciepło. :)
Rozpraszam się. Rozmywam w oceanie zmysłów. Tulony przez ciszę. Próbuję odnaleźć siebie w istnieniu. Bo jeśli to nie Ja, ja nie jestem sobą, czy nikim się staję? Być nikim, jakież to podłe określenie. Odważnym, bezczelnym się lepiej tu żyje. Lecz paradoksalnie to w ciszy jest siła. Cisza potrafi kark ugiąć, duch złamać. Elektryzuje, przeraża i wciąga. W ciszy udaje się przejrzeć zasłonę Co w pustce schowana, porusza coś w duszy. To za nią jest światło. To za nią trwa burza. Wieczna, elektryczna. Z oddali ją widać. Wyładowania i błyski, jak sztuczne ognie rozpalone o północy w Nowy Rok. Zbliża się zmiana. Już czuć, jak pachnie świeżością. Brand new. Wsiadaj i jedź. Siedzę na klifie, na granicy umysłu i patrzę się w pustkę. Fale nieświadomości tłoczą się leniwie, mimowolnie wyznaczając granicę pomiędzy tym, co znane, a tym, czego poznać nie sposób. Wstaję. Chwiejnym krokiem cofam się powoli. Podchodzę do drzwi. Wyciągam rękę,...
Komentarze
Prześlij komentarz