Przejdź do głównej zawartości

Trochę otuchy

Mówią, że ludzie, którzy dużo z siebie dają, zawsze  zyskują. No cóż, dobrze mówią. Wszystko co robisz, nie zniknie tak szybko. Warto jest się uczyć, warto jest poszukiwać, marzyć i pracować. Nie każdy spełnia się w tym co robi, może być zawiedziony swoją ścieżką rozwoju, czuć, że nie porusza się do przodu ze swoim życiem, ale, jedno wielkie, poruszające do głębi, pełne pozytywnej energii ALE: trzeba patrzeć na wszystko z szerszej perspektywy, stawiać się z boku wydarzeń i zauważać, że wszystko, ale to totalnie wszystko dąży do przodu, w mniejszym lub większym stopniu. Pędzi ten świat, robi to coraz szybciej, tak samo jak życie ludzkie przyspiesza. Nie każdy jest w stanie nadążyć, jednak warto jest! Zaprawdę powiadam Ci, nieważne co robisz, zawsze jest czas na to, by zauważyć, że jest to ważne w Twoim życiu. Pogdybajmy sobie razem...

Jak to jest ze studiami? Dużo jest ludzi, którzy piszą za niedługo maturę. Czy to pierwszy raz, czy kolejny, bo na początku za dobrze komuś nie poszła. Jeśli jesteś jedną/jednym z nich, musisz wiedzieć jedno. Gratuluję, jesteś wyjątkową osobą! Stoisz właśnie na samym początku swojej zawodowej drogi, możesz zrobić z tym co tylko zapragniesz, możesz poskładać sobie papiery na jakie tylko studia chcesz, poczuć dreszcz emocji w oczekiwaniu na to, co przyniesie przyszłość. Uszy do góry, nawet jeśli coś się nie uda, to nic straconego, masz przecież tyle szans do wykorzystania. Jeśli piszesz po raz pierwszy, piszesz już nową maturę, na której temat nie mam za wiele wiedzy, mogę tylko życzyć Ci powodzenia. Jeżeli zaś piszesz po raz kolejny, musisz wiedzieć, że trzymam kciuki! Przez ten czas, który miałaś/miałeś na nauczenie się, bądź przypomnienie sobie tego co już umiesz, ale podczas egzaminu wyleciało z głowy, prawdopodobnie z tego ogromnego stresu, na pewno nie próżnowałaś/próżnowałeś. Wszystko więc musi się udać, nic więc, tylko czekać, aż wszystko będzie już za Tobą i dostaniesz się na swój wymarzony kierunek, przecież ostatecznie to o to w tym chodzi, prawda? Jeśli poprawiasz maturę, znaczy to, że przez co najmniej rok spędziłaś/spędziłeś zdobywając wspaniałe doświadczenia, być może na studiach innych niż wymarzone, wtedy wiedz, że to nie był stracony rok. Tyle przecież można się nauczyć od życia przez ten czas! Być może nowe miasto, poznawanie uroków studiowania, przystosowywanie się do wytężonej pracy, dostosowywanie się do coraz to nowych warunków, mieszkania w innym mieście, z dala od domu (bądź nie), to wszystko pomaga potem w przyszłym życiu, procentuje ogromnie i powoduje, że wszystko to już jest Ci bardzo dobrze znane i wiesz, że to nie jest nic strasznego. Być może także jakaś przelotna praca, albo dużo wolnego czasu, podczas którego poznajesz coś takiego jak efektywne zarządzanie swoim czasem. Patrząc na to z tej strony, nawet dobrze jest poświęcić sobie taki jeden rok właśnie na to, przydaje się to bardzo.

Kolejna sprawa. Załóżmy, że nie czujesz w swojej pracy spełnienia, siedzisz w niej, bądź chodzisz, latasz, skaczesz, lub ewentualnie biegasz, czy leżysz, byleby odbębnić swoje i iść do domu na upragniony odpoczynek. Wszystko męczy, żyć się odechciewa, bo czasu dla siebie mało, a roboty dużo. Słabo, prawda? Dobrze, że każda praca, nawet ta, którą możesz uważać za najnudniejszą i nie dającą perspektyw jest dobra! Zawsze możesz zdobyć nowe doświadczenia, porozmawiać z ludźmi, a jak pracujesz samotnie, pokonwersować wesoło (lub smutno) ze sobą. Poznać szefa, coby dał szybciutko podwyżkę (jakby to było takie proste), powiedzieć sobie "tego dnia zrobię coś nowego, co przybliży mnie do sukcesu", lub "dziś poprzyklejam wszystkim buty do podłogi". Wszystko jedno, przecież jest tyle możliwości. A jak się wybitnie nie podoba, przecież można poszukać nowej pracy. Wiadomo, nie ma roboty dla ludzi, nie jest łatwo cokolwiek znaleźć, ale za to zawsze można znaleźć trochę czasu i pracować nad czymś na własną rękę. Zaplanować coś, czy to swoją firmę założyć, czy może książkę napisać, albo jeszcze z innej strony, składać modele samolotów i sprzedawać je na allegro. Dzisiaj śniło mi się, że założyłem w Nowym Jorku restaurację zajmującą się wszystkim, począwszy od sprzedawania wody z kranu, przez świeżo robione soki, aż do szampanów z jadalnym złotem. No, jedzenie też było, ma się rozumieć. Burgery z egzotycznymi przyprawami, własnoręcznie robione bułki, sałata zbierana z przyzakładowego ogrodu, wszystko eleganckie, ale w niewygórowanych cenach. Przychodziła tam masa osób, choć lokal malutki. Pamiętam, że raz naliczyłem ich aż dziewięć! Zatrudniłem parę osób i byłem zadowolony. Oczywiście nie było to coś, co sobie wymarzyłem, by robić, powstało raczej spontanicznie, jednakże mogłem zdobyć doświadczenie w prowadzeniu lokalu. Jestem pewny, że jakbym pospał sobie jeszcze trochę, mogłoby się to przerodzić w coś naprawdę ogromnego a ja zostałbym wesołym, lekko otyłym staruszkiem z masą dolarów na koncie. Wiadomo, to tylko sen, ale niech mi ktoś powie, że nie można by go zmienić w rzeczywistość. Nawet jakby nie wypaliło i ludzie nie chcieliby przychodzić, to nic takiego, zawsze to jakieś nowe doświadczenie, nowa wiedza, jakich błędów nie popełniać, co można zrobić inaczej, a czego nie robić w ogóle. Jak widać sny bywają potrzebne i inspirujące.

Jeszcze jedna ewentualność. Jesteś już po szkołach, po studiach, po pracy, ewentualność więc taka: emeryturka bądź renta. Dużo wolnego czasu, obowiązki domowe, gotowanie, sprzątanie, prasowanie. Więcej wolnego niż ktokolwiek mógłby sobie wymarzyć. Tylko chęci już nie te co kiedyś, zdrowie nie takie jak za młodu, a i jakoś tak smutnawo dookoła. Co na to poradzić? Możliwości jest dużo! Tyle kursów do uczestniczenia, tyle filmów, programów do obejrzenia, tyle wiedzy dookoła, nic tylko korzystać. Najlepszy czas na to, by zaangażować się w radosną twórczość. Pisanie książek, pomoc innym, malowanie. Tyle rzeczy można się nauczyć, w końcu jest na to czas. Brzmi wesoło. Trzeba tylko chcieć. Na pewno dużo ludzi w późniejszych latach swojego życia nie ma zbyt łatwo. Pieniędzy nie za dużo, nie przelewa się, czepiają się ich choroby, odchodzą bliskie osoby. Dużo ponurych sytuacji. Co na to można poradzić? Nie zastać się, walczyć. Ćwiczyć umysł, ćwiczyć ciało, choćby w jak najmniejszym stopniu. Tutaj mogę napisać jak najmniej, jestem przecież bardzo młody i brak mi doświadczenia. Czas pokaże, jak to będzie ze mną. Życzę wszystkim, by do najpóźniejszych lat mieli siłę do życia i czerpali z niego tyle ile tylko uda się wyrwać!

Podsumowując wszystko. Nie łamcie się! Myślcie pozytywnie, jak najmniej się denerwujcie, takie to przecież niezdrowe, rozwijajcie się i żyjcie pełnią życia aż do kresu swoich chwil! Trzymam kciuki za każdego, niezależnie od wieku, płci, koloru skóry i religii, czy innych sztucznych i bezsensownych podziałów tworzonych przez nas, by żyło się trudniej. Powodzenia na maturach, szczególnie Ty, moja Najukochańsza Karolinko! Miłego wieczoru i w ogóle wszystkiego dobrego. :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cisza

Rozpraszam się. Rozmywam w oceanie zmysłów. Tulony przez ciszę. Próbuję odnaleźć siebie w istnieniu. Bo jeśli to nie Ja, ja nie jestem sobą, czy nikim się staję? Być nikim, jakież to podłe określenie. Odważnym, bezczelnym się lepiej tu żyje. Lecz paradoksalnie to w ciszy jest siła. Cisza potrafi kark ugiąć, duch złamać. Elektryzuje, przeraża i wciąga. W ciszy udaje się przejrzeć zasłonę Co w pustce schowana, porusza coś w duszy. To za nią jest światło.  To za nią trwa burza. Wieczna, elektryczna. Z oddali ją widać. Wyładowania i błyski, jak sztuczne ognie rozpalone o północy w Nowy Rok.  Zbliża się zmiana.  Już czuć, jak pachnie świeżością. Brand new. Wsiadaj i jedź. Siedzę na klifie, na granicy umysłu i patrzę się w pustkę. Fale nieświadomości tłoczą się leniwie, mimowolnie wyznaczając granicę pomiędzy tym, co znane, a tym, czego poznać nie sposób.  Wstaję. Chwiejnym krokiem cofam się powoli. Podchodzę do drzwi. Wyciągam rękę,...

W którą stronę siejesz wiatr?

Jedno pytanie, nad którym myślę, że warto się zastanowić:  W którą stronę siejesz wiatr?  Właśnie z tej strony powróci do Ciebie burza.  Zastanów się dobrze, gdzie kierujesz swoją uwagę, Na co wykorzystujesz swoją energię.

Karuzela strachu

 Najpierw okropnie się boisz. Potem bierzesz głęboki wdech. Witasz się z lękiem, opanowujesz Wyciągasz swą rękę i oswajasz nieco.  Nawet się uśmiechasz, choć trochę półgębkiem, Nieśmiało tak jakoś, na wspomnienie przeżyć,  Co z przeszłości wzięte witają cię w progu.  A potem znów jazda, bo zataczasz koło.  Musisz się nauczyć czyszczenia historii. Jak tego nie zrobisz, to skończysz jak derwisz. Wirując jak Wszechświat,  Strachem pochłonięty.