Przejdź do głównej zawartości

Odkrywanie

W życiu każdego z nas, już od najmłodszych lat jest takie coś, co towarzyszy nam przez cały czas, co budzi w nas przeróżne emocje, od tych najwspanialszych, sprawiających uniesienia, aż do dających smutek i gorycz. Jest to odkrywanie. Robimy to w każdej sekundzie naszego życia, od samego momentu narodzin, aż po śmierć, a, kto wie, może i jeszcze dłużej. Cały czas nasze życie przeskakuje z jednego momentu, w którym aktualnie się znajdujemy na następny, zasnuty mgłą niewiadomego. Cały czas znajdujemy się tu i teraz, ale nie rozumiemy tego, nie wiemy o tym, albo nie obchodzi nas to wcale. Mkniemy niczym rozpędzony bolid z uszkodzonymi hamulcami. Ciągle na przód, biegiem, byle szybciej, byle skuteczniej. Bo tak ciekawe jest to, co przyniesie ze sobą następna chwila, kolejny dzień. A przynieść może ze sobą wszystko. Zarówno dobre i złe chwile, sytuacje okazujące się naszymi najgorszymi doświadczeniami, bądź całkowicie odwrotnie. Nigdy nie wiadomo co się stanie, pragniemy odkrywać w swej nieskończonej ciekawości. Wiecie co? Dla mnie odkrywanie jest piękne, nieskończenie wspaniałe, wystarczy zrobić tylko jedną rzecz. Zwolnić. Zmniejszyć pęd. Czy to oznacza, że trzeba tylko siedzieć sobie w jednym miejscu i nic nie robić? Absolutnie nie. Jak najbardziej parcie do przodu jest w porządku, cały wszechświat przecież nieustannie to robi. Problem tkwi jednak w tym, że u większości osób proces robienia tego jest niczym miotanie się w rwącym potoku, walczenie z siłą jego strumienia, by płynąć pod prąd, byle zobaczyć co znajduje się u źródła. Strumień życia nie ma źródła. Narodziny i śmierć rozpatruje się jako dwa końce istnienia, które to jest dla każdego człowieka linią. Ja też tak myślałem, w końcu to logiczne. Nadszedł jednak moment, w którym odkryłem to, że wcale tak nie jest. Działa to na tej samej zasadzie, na której kiedyś myślano, że Ziemia jest płaska, przecież nieważne w którą stronę się spojrzy, Ziemia, aż po horyzont, wydaje się być właśnie taka. Widać to i tyle, nikt nie podawał tego pod wątpliwość, bo i po co...   Teraz wszyscy wiedzą, że to nieprawda, że przypomina ona w swym kształcie sferę. Tak samo jest z potokiem życia. Narodziny i śmierć traktuje się jako dwa odległe końce momentu, w którym właśnie się znaleźliśmy, nie chcemy więc płynąć w stronę końca naszego istnienia, chcemy żyć, boimy się umrzeć, zaakceptować to, w końcu to taka straszna rzecz. Albo odwrotnie, są ludzie, którzy oczekują śmierci i pragną jej tak bardzo, że decydują się nawet ją przyspieszyć. Ja wam mówię, że to nie jest tak. Cykl odradzania się i umierania ciągle zatacza koła. Jest nam to tak odległe z punktu, z którego patrzymy, że nie zauważamy tego, jak linie idące do jednego i drugiego zakrzywiają się, by w jednym, danym punkcie spotkać się ze sobą i stworzyć jedność. Nie ma co się więc szamotać i walczyć ze sobą, tylko wykorzystywać ten czas jak najlepiej możemy, by poznawać siebie, zaznaczyć się jakoś w świecie, stwarzać jak najwięcej dobra, rzucić się na głęboką wodę i dać jej się ponieść. Być jak kłoda, nie walczyć, bo to co ma nadejść i tak nadejdzie. Dążmy do stania się Jednością, nie porozrywanymi kawałkami emocji, myśli i działań, niech wszystko będzie Nami, a wtedy zaczną dziać się cuda. Odejdzie strach, samotność, bo nigdy nie jesteśmy sami, a to, że się boimy jej wytworem naszych umysłów. Takie moje skromne zdanie.
Nie bójcie się więc, dajcie się ponieść temu, co przynosi ze sobą życie i trzymajcie się ciepło, z radością, bo to co mamy w sobie, jest zbyt wartościowe na złe emocje. Dużo szczęścia życzę!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cisza

Rozpraszam się. Rozmywam w oceanie zmysłów. Tulony przez ciszę. Próbuję odnaleźć siebie w istnieniu. Bo jeśli to nie Ja, ja nie jestem sobą, czy nikim się staję? Być nikim, jakież to podłe określenie. Odważnym, bezczelnym się lepiej tu żyje. Lecz paradoksalnie to w ciszy jest siła. Cisza potrafi kark ugiąć, duch złamać. Elektryzuje, przeraża i wciąga. W ciszy udaje się przejrzeć zasłonę Co w pustce schowana, porusza coś w duszy. To za nią jest światło.  To za nią trwa burza. Wieczna, elektryczna. Z oddali ją widać. Wyładowania i błyski, jak sztuczne ognie rozpalone o północy w Nowy Rok.  Zbliża się zmiana.  Już czuć, jak pachnie świeżością. Brand new. Wsiadaj i jedź. Siedzę na klifie, na granicy umysłu i patrzę się w pustkę. Fale nieświadomości tłoczą się leniwie, mimowolnie wyznaczając granicę pomiędzy tym, co znane, a tym, czego poznać nie sposób.  Wstaję. Chwiejnym krokiem cofam się powoli. Podchodzę do drzwi. Wyciągam rękę,...

W którą stronę siejesz wiatr?

Jedno pytanie, nad którym myślę, że warto się zastanowić:  W którą stronę siejesz wiatr?  Właśnie z tej strony powróci do Ciebie burza.  Zastanów się dobrze, gdzie kierujesz swoją uwagę, Na co wykorzystujesz swoją energię.

Karuzela strachu

 Najpierw okropnie się boisz. Potem bierzesz głęboki wdech. Witasz się z lękiem, opanowujesz Wyciągasz swą rękę i oswajasz nieco.  Nawet się uśmiechasz, choć trochę półgębkiem, Nieśmiało tak jakoś, na wspomnienie przeżyć,  Co z przeszłości wzięte witają cię w progu.  A potem znów jazda, bo zataczasz koło.  Musisz się nauczyć czyszczenia historii. Jak tego nie zrobisz, to skończysz jak derwisz. Wirując jak Wszechświat,  Strachem pochłonięty.