Przejdź do głównej zawartości

Pytanie na dziś!
Dlaczego ludzie nie wierzą w Boga i nie lubią zastanawiać się skąd pochodzą i dokąd tak biegną?

Wiadomo, że nie ma jednego prostego powodu na to, bo każda rzecz jest wielokrotnie złożona i nie do końca jasna, ale wydaje mi się, że jest parę takich głównych powodów.
Po pierwsze, utarte wyobrażenie, kształcone w nas wszystkich od wielu pokoleń, już od najmłodszych lat, że Bóg to taki stary, sędziwy koleś, siedzący na swoim tronie w Niebie i spoglądający na Ziemię z góry, pocierający swoją długą, siwą brodę. Jest to na swój sposób infantylne, ale jakie miałoby być, kiedy zostało to wymyślone strasznie dawno temu, kiedy ludzie byli prości, w większości nie potrafili czytać i pisać? Jak inaczej można przekazać małemu dziecku, które ledwo pojmuje to, czym jest na przykład krzesło? No właśnie. A co powiecie na to, że kiedy jesteśmy dorośli, dowiadujemy się wielu rzeczy, o których mówiono nam w dzieciństwie, a które są, lekko mówiąc, troszkę przekolorowane? Według mnie z Bogiem jest jak z tym, że dzieci biorą się z kapusty. Kiedy osiągasz pewien wiek, coraz mniej chce Ci się wierzyć w Niebo, Aniołki grające na trąbkach i latające pośród chmurek, masz mniej czasu, by przejmować się tym, żeby być dobrym człowiekiem, a Twoje modlitwy są coraz rzadsze i rzadsze. Ale wiesz co? Pomyśl o tym, że Bóg nie musi być w Twoim wyobrażeniu materialny. Bo na pewno nie jest. Każdy ma swoje wyobrażenie na ten temat, dla mnie przejawia się on w każdej, dosłownie każdej rzeczy jaka jest. Wszystko dookoła jest boskie. W mojej głowie istnieje wyobrażenie, że nasz Stwórca na samym początku rozpadł się na nieskończenie wiele kawałków materii, na gwiazdy, komety, chmury gazów, pasy asteroid i inne, a teraz przyjmuje różne formy, by znów stać się Jednością. I im doskonalsi jesteśmy, tym większa szansa, że to się stanie. Cały wszechświat, który nas otacza jest czymś jednocześnie jednym i podzielonym, jednocześnie pięknym i wspaniałym w swej nieskończoności. Życie przybiera różne formy, materia przybiera różne formy, ale wszystkie są tylko pewnym wyrazem, tak jak litery łączą się w słowa, zdania, tak energia, materia tworzy naturę. Po to jest życie, śmierć, by wszystko szło do przodu, stawało się lepsze. Jak wiadomo, istnieje coś takiego jak zasada energii, która właściwie kieruje wszystkim. Jest jakaś ilość energii, mniejsza czy większa i może być ona oddawana i przyjmowana. I to jest Bóg w tym wszystkim. To, że jest życie, to że jest śmierć. Życie to energia przetrzymywana w jednej formie przez określoną ilość czasu. Życie to cud stworzenia. Pojawia się w nas energia, która z czasem ulatuje z nas, aż w końcu umieramy. Jesteśmy małą maszynką do przetwarzania jej i tylko od nas zależy co z nią zrobimy, czy zamienimy ją na coś dobrego, czy złego, czy to, co uleci w eter sprawi, że świat pójdzie naprzód, by stać się pięknym miejscem, czy cofnie się znów do Chaosu, z którego przecież powstał. Tak więc zastanówmy się. I starajmy nie cofać świata, w którym tkwimy. Hej, wydaje mi się, że lekko straciłem wątek. O czym ja to?
Aaa, no tak. Bóg ma wiele imion. Jest każdą rzeczą jaka nas otacza, jest także tym, co jest w nas samych. Nauczmy się to dostrzegać, poświęćmy temu chwilę, choćby sekundę każdego dnia, a jestem pewny, że będzie coraz mniej niewierzących dookoła. Niekoniecznie musi On być nobliwym staruszkiem w naszym umyśle. Dla mnie jest energią obiegającą świat, a my jego częścią, tak jak On jest częścią nas. To pierwsza kwestia.
   Kolejną jest to, że jesteśmy cholernie podzieleni między sobą. Wszyscy lubią szufladkować rzeczywistość. Jest to przykre, ponieważ poprzez takie działanie zamykamy także swoje umysły. To my tworzymy wszelkie podziały, pomagamy im się rozprzestrzeniać. Robimy to na każdej sferze życia, tak samo jest z religią. Jedną uważamy za tę jedyną i słuszną, inną za podrzędną i represjonujemy ją. Nie rozsądniej byłoby dać sobie spokój z tymi szufladami, rzucić wszystkie umysłowe "ubrania" na podłogę i powybierać te, w których najlepiej nam się chodzi? Każda religia ma trochę racji, tak jak w każdym kłamstwie jest ziarno prawdy. Każda religia też w pewnym stopniu się myli. Od nas zależy to, jak będzie to wszystko wyglądać. To, jakie świadectwo dają przedstawiciele różnych religii też jest powodem do tego, by się nią interesować bądź nie. Ja za to uważam, że po prostu najbardziej zainteresowani powinniśmy być tą religią, tym krajem i tymi rzeczami, które są najbliżej nas, które otaczają nas, bo nie jest powiedziane,  że przypadkowo trafiliśmy właśnie w to, a nie inne miejsce, że mamy tych, a nie innych rodziców, to, a nie inne rodzeństwo i tych, a nie innych partnerów przy swoim boku i znajomych. Jesteśmy w Polsce, więc wychowywani jesteśmy na chrześcijan, najrozsądniej byłoby więc zainteresować się tym, co nam Kościół oferuje i nie odrzucać go bez wcześniejszego poznania, bez wzięcia Biblii do ręki. Nikt nie zmusza do wiary, ale ważnym jest, by na każdy temat mieć swoje zdanie. SWOJE, nie narzucone przez społeczeństwo czy znajomych. Nie wierzysz- Twoja sprawa. I nie mówię, że to jest złe. Ale najpierw zapytaj się samego siebie, czy naprawdę tak jest. Połóż się wygodnie, zamknij oczy i obserwuj, co jest za Twoimi powiekami. Całkowita pusta i jesteś skazany sam na siebie? Czy może są tam jakieś wzory, kolory i wyobrażenia? Może nie wszystko jest przypadkowe?

Późno już, dość na dzisiaj. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cisza

Rozpraszam się. Rozmywam w oceanie zmysłów. Tulony przez ciszę. Próbuję odnaleźć siebie w istnieniu. Bo jeśli to nie Ja, ja nie jestem sobą, czy nikim się staję? Być nikim, jakież to podłe określenie. Odważnym, bezczelnym się lepiej tu żyje. Lecz paradoksalnie to w ciszy jest siła. Cisza potrafi kark ugiąć, duch złamać. Elektryzuje, przeraża i wciąga. W ciszy udaje się przejrzeć zasłonę Co w pustce schowana, porusza coś w duszy. To za nią jest światło.  To za nią trwa burza. Wieczna, elektryczna. Z oddali ją widać. Wyładowania i błyski, jak sztuczne ognie rozpalone o północy w Nowy Rok.  Zbliża się zmiana.  Już czuć, jak pachnie świeżością. Brand new. Wsiadaj i jedź. Siedzę na klifie, na granicy umysłu i patrzę się w pustkę. Fale nieświadomości tłoczą się leniwie, mimowolnie wyznaczając granicę pomiędzy tym, co znane, a tym, czego poznać nie sposób.  Wstaję. Chwiejnym krokiem cofam się powoli. Podchodzę do drzwi. Wyciągam rękę,...

W którą stronę siejesz wiatr?

Jedno pytanie, nad którym myślę, że warto się zastanowić:  W którą stronę siejesz wiatr?  Właśnie z tej strony powróci do Ciebie burza.  Zastanów się dobrze, gdzie kierujesz swoją uwagę, Na co wykorzystujesz swoją energię.

Karuzela strachu

 Najpierw okropnie się boisz. Potem bierzesz głęboki wdech. Witasz się z lękiem, opanowujesz Wyciągasz swą rękę i oswajasz nieco.  Nawet się uśmiechasz, choć trochę półgębkiem, Nieśmiało tak jakoś, na wspomnienie przeżyć,  Co z przeszłości wzięte witają cię w progu.  A potem znów jazda, bo zataczasz koło.  Musisz się nauczyć czyszczenia historii. Jak tego nie zrobisz, to skończysz jak derwisz. Wirując jak Wszechświat,  Strachem pochłonięty.