Przejdź do głównej zawartości

Myśli/ Thoughts

Czytałem ostatnio, że wszystko co myślimy zapożyczyliśmy kiedyś od kogoś. Trochę mnie walnęło przekazem to stwierdzenie, no bo co, że niby jesteśmy tylko zlepkiem informacji, które zbieramy sobie z otoczenia? Niezbyt ciekawa wizja. Ale jednak coś w tym jest. Często robimy różne rzeczy automatycznie, nieświadomie, zaczynając nawet na prostym przygotowaniu sobie wody na herbatę, poprzez sprzątanie, gotowanie, a nawet powtarzanie utartych sloganów, z którymi jakoś się utożsamiliśmy. Przemyślałem to sobie trochę i teraz staram się tak nie robić. O wiele większą radość sprawiają najprostsze obowiązki, kiedy się za nie zabierzemy w odpowiedni sposób. Wcześniej nie zauważałem tego, że jak powtarzam daną czynność kolejny raz to robię to bez udziału mojej świadomości, nie zastanawiając się nad tym. Nadszedł jednak taki czas, że wieszałem pranie. Pranie jak pranie, zwyczajne i raczej nieciekawe. Trzeba zrobić, ale nie jest to coś przyjemnego, więc zawsze brałem sobie słuchawki i słuchałem w tym czasie muzyki, nie zwracając uwagi na to, co robi moje ciało, dawałem mojemu sercu się wykazać i skupiałem całkowicie na tym, jakie emocje wyraża sobą piosenka, a ubrania wieszały się kolejno na suszarce, jakby same. Bardzo długo to trwało, aż do momentu, kiedy jakieś pięć razy z rzędu podnosiłem skarpetkę upadającą za każdym razem na podłogę, w tajemniczych okolicznościach. Pamiętam, że powiedziałem sobie wtedy w głowie "Kacper, co ty do cholery robisz? Nie masz pojęcia co się dookoła ciebie dzieje, to kto niby teraz jest w twoim centrum dowodzenia ciałem? Ogarnij się chłopie!". Wtedy postanowiłem sobie, że będę pracował nad swoją świadomością, będę się starał jednocześnie obserwować to co dzieje się dookoła i to, co dzieje się we mnie.Wyłączyłem muzykę, wziąłem parę głębokich oddechów i zacząłem już w sposób zamierzony i całkowicie kontrolowany sterować procesem zapełniania suszarki wilgotnymi ubraniami. Nauczyłem się czegoś o sobie wtedy i jeszcze dobitniej pokazałem swojemu umysłowi, że nie jest czymś złym zmieniać się.  Nie ma w końcu tak dużo czasu jak się wydaje, żeby się czegoś nauczyć. Zazwyczaj tkwimy miesiącami, nawet latami w jednym swoim ego, nie zdając sobie z tego sprawy, przywiązani do nawyków myślowych, zaznajomieni doskonale samym sobą. Dobrze nam tak jest, no bo mamy chociaż jedną rzecz, która jest stała w tym ciągle zmieniającym się świecie- dobrego, starego siebie. Ale czy nie lepiej byłoby stawać się coraz nowszym, lepszym Ja? Rzucić się w wir przemian, by nadążać za rzeczywistością? Przecież wszystko dookoła siebie lubimy wymieniać na nowsze, na lepiej działające, odświeżone. To czemu siebie jakoś boimy się zmienić? Zostawiam was z taką małą refleksją na dzisiejsze popołudnie. Miłego dnia! :)

I read recently, that all of the our thoughts was at some time taken from another people.This was a little shocking for me, because, you know, this means, that we are bunch of beliefs,which we are collecting from our environment? Not really interesting vision. But it is something about it at some point. We are doing some stuffs automatically, without awareness, without noticing our activity. As an example, we can take simply boiling water for a cup of tea, doing a clean up, cooking, or retelling cliche which we are empathizing with. I was thinking a lot about it and now, I try to avoid doing anything without consciousness. Much more happiness we can get from the simplest activities when we get down to it in a appropriate way. Sooner, I could not notice, that I am doing things without my mind taking part, especially when I was doing something repeatedly. But once, that time came: I was hanging my laundry in the basement. Laundry like a laundry, common activity and not really fascinating. You all know like it is- you have to doing, but it is nothing enjoyable, so every time when I had to do this, I was taking my headphones and listening music. I wasn't thinking about that, what my body is doing, but I used to give command to my heart, allowing it to focus entirely on the song that was actually played in my headphones. The clothes was hanging ourselves, one after another, but I wasn't taking part in this, to the time, when my sock felt down about fifth time on the floor in the mysterious circumstances. I remember what I fought exactly, when I picked up that sock. "Casper, what the fuck are you doing? You have no clue, what is happening around you, so who is controlling your body now? Get your act together, you poor fellow!". After this accident, I decided to start working hard with my consciousness, that I will try to observe what is happening in both the outside and inside of my body. I turned down my music, took a  few deep breathes and I started to hanging my laundry in fully intended,controlled way. I learned something about myself that time. I realized, that it is nothing bad in changing myself and I told it to my mind. We are all thinking, that we have time to change, we want to do this, but not immediately. But you know what? It is not much time to learn something. Not that much, that you think. Usually, we stuck in our single ego, by months or even years, without realizing that, attached to our mental habits, with a perfect knowledge about ourselves. We are good with it, because we have one constant thing in this continuously changing world- our good old ego. But think about it, I beg you: It will not be awesome if you will start to become your newer, better You? It will not be amazing, if you will fill yourself into the whirl of changes to follow the reality? We love changing everything around us to newer, better working, refreshing. So why we are scared to do this with our bodies and minds? Think about it a little today and you will make me happy. I wish you good day!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Stworzyłem książkę dla dzieci wykorzystując AI

 Sztuczna inteligencja (AI - artificial intelligence) stała się ostatnimi czasy nad wyraz popularna. I trudno się dziwić. Rzadko się zdarza, żeby jakiś wynalazek miał w końcu tak wiele zastosowań. Jest ona wykorzystywana w ogromnej ilości przypadków, od programowania, przez medycynę i finanse, po pracę kreatywną, jak na przykład tworzenie grafiki. AI jest ostatnio odpowiedzialne między innymi za diagnozowanie u pacjentów schizofrenii za pomocą analizy obrazów, z większym powodzeniem niż lekarze, tworzenie botów do inwestowania dających lepsze wyniki niż profesjonalni traderzy, pisanie gotowych schematów stron internetowych, czy tworzenie zaawansowanych grafik na podstawie zadanego tekstu w bardzo krótkim czasie. Wspaniale, prawda?    To zależy.  Po spopularyzowaniu AI od razu podniosły się głosy ludzi, których branża została przez nie usprawniona: Czy sztuczna inteligencja zabierze nam prace? Czy skończy się to wdrożeniem w życie scenariuszem rodem z Terminatora? A może jedyne do czego

Czy na pewno wiesz kim jesteś?

  Przeczytałem ostatnio o teorii mówiącej o tym, że obraz dotyczący naszej osoby różni się w zależności od tego, kto jest jego odbiorcą.      Inaczej mówiąc, Pani kasjerka w sklepie, którą widzisz przez krótką chwilę raz na jakiś czas może odbierać cię jako zupełnie inną osobę, niż twoi znajomi, którzy zamiast prostego szkicu mogą wykreować w swoich głowach skomplikowany tryptyk, napakowany rozmaitymi szczegółami. Tak samo, jak inaczej widzą cię twoi rodzice, rodzeństwo (jeśli takie “posiadasz”), czy współpracownicy.      Co myśli o tobie bezdomny, który oceniając twoją prezencję postanowił zagadać, żeby zapytać o parę złotych? Możliwe, że jego mniemanie na temat twoich cech osobowości pogłębi się jeszcze, zapewniając mu przy tym gratyfikację pieniężną. A co jeśli jego teza zostanie brutalnie odrzucona, kiedy z okazji tego, że dziś twój dzień nie należy do najlepszych, odmówisz mu datku? Może do tego odpowiesz coś w nie do końca miłym tonie. Nie ukrywajmy, tezę dotyczącą twojej ugodo

Dzwonią dzwonki sań, ale to… listopad

       Nadeszła jesień, a razem z nią wszystkie jesieni przymioty. Zmianę było czuć już w samym wietrze, który z dnia na dzień z ciepłego, dającego krótką ulgę w upale, zamienił się w zimny i porywisty. Złote liście kłębiły się na ulicach, poruszane co i rusz to w jedną, to drugą stronę. Z nieba nieprzerwanie siąpił gęsty, klejący deszcz, z gatunku tych, których początkowo może i nie czuć, jednak z czasem podstępnie przenikają każde ubranie. Upalne dotychczas słońce zaczęło dawać zdecydowanie mniej ciepła, a jasna, błękitno złota pogoda ustąpiła odcieniom brązu, czerwieni i wszechogarniającej szarości. Jednak zimno, opadające liście, lśniące kasztany, pomarańczowe dynie i parująca w kubku słodka, mleczna kawa nie były jedynym, co przyszło z jesienią. Ludzie cieszyli się, wkładając na siebie swetry i wyciągając z szafy grubaśne koce, inni zacierali zziębnięte ręce i narzekali, pokasłując co i rusz. Nikt nie spodziewał się tego, co wkrótce miało nastąpić.      Zaczęło się niewinnie. Niek